poniedziałek, 11 lutego 2013

Ornitologiczna zima nad Wisłą

W sobotę 8 lutego odbyła się ornitologiczna wycieczka, organizowana przez Miasto Stołeczne. Grupa 30 osób wypatrywała ptaków nad Wisłą. Przemiły przewodnik pan Robert Miciałkiewicz pokazywał nam przeróżne gatunki ptaków. Pogoda była niekorzystna dla obserwacji, natomiast krajobrazowo wyśmienita. Na drzewach igiełki lodu. Mgła unosząca się nad wodą.














wtorek, 5 lutego 2013

Urugwaj w pigułce

Ciekawym pomysłem na spędzenie czasu jest jednodniowa wycieczka z Buenos Aires do Colonia de Sacramento w Urugwaju.
Miasto powstało w XVII wieku nad rzeką la Plata. Do dziś zachowały się budowle i sieć ulic z tamtego okresu.
Do Colonii wyrusza się z portu w Buenos olbrzymim promem zabierającym na swój pokład nawet samochody. Na promie jest restauracja i sklep. Wrażenie robi prędkość z jaką prom pokonuje Rio de la Plata. 95km przepływa w godzinę.
Po przybyciu na miejsce, po odprawie paszportowej wita nas urugwajska pani przewodnik. Typ wojskowy. Naprzód marsz do autokaru. Wsiadamy i po 10 minutach znajdujemy się w knajpie (lunch wliczony w cenę wycieczki). Knajpa oględnie rzecz ujmując średnia. Upał jak sto pięćdziesiąt - klima nie działa. Gorąco, zaczynamy płynąć. Na początek zupa jarzynowa - woda i kilka kawałków czegoś tam... Drugie: kotlet panierowany z jakiegoś dziwnego, czarnego mięsa i zimne frytki. Nawet nie tknęłam. Na deser ma być beza... ojej zabrakło. I tak siedzimy 1,5 godziny bo autokar nas odbiera w umówionym czasie. Nareszcie koniec. Jedziemy zwiedzać Colonia de Sacramento. Najpierw obrzeża miasta. Koloseum - rudera. "W rewitalizacji", cytując przewodniczkę. Wybudowali miejsce do walki byków, a jak już było gotowe zorientowali się, że urugwajskie prawo zabrania mordowania zwierząt na pokazach. Jedziemy dalej elektrownia - rudera. W rewitalizacji..., po zamknięciu koloseum nie była potrzebna. No to dalej. Hipodrom. Zamknięty - w rewitalizacji. Wybudowano tor wyścigowy ale się okazało, że wieją tam za duże wiatry i drzewa padają na tor. Dalej molo... w rewitalizacji. Tego już było za wiele. Wszyscy zaczęli się tak śmiać, że przewodniczka nie wiedziała co się dzieje. Wreszcie dotarliśmy do upragnionej starówki, zabytku UNESCO. A tam obraz nędzy i rozpaczy. Obskurne walące się domy, ale zabytki. Pani przewodniczka mówi "tu jest muzeum ale już zamknięte... tu jest kościół ale już zamknięty..." To się jej pytam czemu zaczęliśmy od lunchu w knajpie, żeby potem wszystko było zamknięte. Cisza.... Dla rozładowania atmosfery pani mówi "to za dolara możecie wejść na latarnię morską". Idziemy. Jak już pan wreszcie dał się ubłagać żeby nas obsłużyć i zainkasować pieniądze okazuje się, że mamy płacić od osoby 2 dolary. A wypisane na tabliczce, że jeden. Pytam pana czemu tyle, on na to "jak się nie podoba to se idźcie". To poszliśmy.
Potem dostaliśmy 2 godziny wolnego, do odjazdu promu. Co tu robić? Patrzymy jakaś kawiarnia. Małe piwo 6 dolarów. O nie, nie idziemy. To może sklepy. Pełno chińszczyzny w cenach kosmicznych. Wszelkie próby negocjacji kończyły się wypraszaniem ze sklepu. Kocham Urugwajczyków...
Na szczęście 2 godziny minęły i wróciliśmy na prom, który wyruszył w trasę podczas strasznej burzy. Nie wiedziałam, że tak można, ale było można. Trochę trzęsło, ale dojechaliśmy bezpiecznie.
Mimo wszystko cieszę się, że byłam w Urugwaju. Mam pieczątkę w paszporcie ;)




















poniedziałek, 4 lutego 2013

Boskie Buenos

Drugim etapem mojej podróży do Ameryki Południowej była Argentyna. Dokładnie rzecz ujmując Buenos Aires i jego okolice. Buenos jest przecudowne. Bogate w piękne budowle. Stare secesyjne kamienice wkomponowane są z ogromnym smakiem w nowoczesne szklane domy. Na ulicach czysto. Ludzie uśmiechnięci, chętni do pomocy. Nie ma najmniejszego problemu żeby się z nimi porozumieć.












W Casa Rosada urzęduje Pani Prezydent Cristina Fernandez de Kirchner. Pałac jest w kolorze różowym dla usymbolizowania porozumienia między partią czerwonych i białych.
Na balkonie Casa Rosada wygłosiła swoje ostatnie przemówienie kochana do tej pory przez wszystkich Evita Peron.





Będąc w Buenos warto wybrać się na cmentarz Recoleta, gdzie znajdują się przepiękne grobowce Argentyńczyków, między innymi Evity Peron.




Wieczorami ulice Buenos tętnią życiem. Można udać się do lokalu na pokaz tanga argentyńskiego, albo po prostu spacerować ulicami wśród ludzi.



Buenos Aires ma jednak drugie oblicze, które jest skutkiem otwarcia granic Argentyny dla emigrantów z innych krajów. Ludzie ci uciekają przed biedą w swoich krajach. Niestety w wielu wypadkach ich byt się nie poprawia i żyją na ulicach miasta, śpiąc na chodnikach albo przed witrynami sklepowymi.