poniedziałek, 12 października 2015

Bajka o klikaczu, którego z butów wyrwało.

Weekendowe wyjazdy w góry należą do dość intensywnej formy spędzania czasu. Warto się jednak pomęczyć, aby zobaczyć cuda natury i nacieszyć się górską aktywnością. W weekend 10-11 października 2015r wybrałam się w Masyw Śnieżnika. Pierwszy dzień intensywny 23km (o tym w późniejszym wpisie). Klikaczowe przygody zaczęły się dopiero w niedzielę. Wstałam rano, wyszykowałam się, wkładam buty i.... Katastrofa. Ból nieprawdopodobny, obtłuczona kostka nie pozwala na założenie butów. Pierwszy raz coś takiego miałam, a chodzę po górach od dzieciństwa. But nie obtarł tylko obtłukł kostkę, jakby ją ktoś walnął kamieniem. Napchałam do buta chusteczki. Pomogło, można iść. Z Kletna przeszliśmy do Jaskini Niedźwiedziej. Przy zwiedzaniu jaskini noga zaczyna potwornie boleć. Jakby ktoś żyletkami pociął. Kurcze, tyle kilometrów przed nami, a ja chodzić nie mogę. Zacisnęłam zęby i po wyjściu z jaskinie poszłam żółtym szlakiem na Przełęcz Śnieżnicką. Ledwo weszłam. W takim tempie nie dojdę do nocy... Zdjęłam but, wsadziłam wkładkę do skarpetki i ruszyłam na szlak. Wokół zamarznięte kałuże a ja poginam z jedną nóżką bardziej. Od razu zrobiło mi się lepiej. Kostka przestała boleć, a stópka doskonale masowała się na kamyczkach ;-)
Cały szlak czerwony z przełęczy do Czarnej Góry przeszłam w jednym bucie. Po dojściu do zielonego szlaku w stronę Międzygórza zdjęłam też drugi but. Taki śliczny szlak, co się będę w butach męczyć ;-)
Na moje oko przeszłam bez buta (butów) ok 12km . Chyba niezły rekord.
Jakie z tego wnioski:
1. Jestem wariatką,
2. Nie ma na świecie siły, która zmusiłaby mnie do zrezygnowania z gór,
3. Musze opatentować doskonałą metodę akupresury stóp.

Jaskinia Niedźwiedzia:





Czerwony szlak na Czarną Górę, widok do tyłu na Śnieżnik:


Lodowe urozmaicenia październikowe:


Pierwszy etap wyrwania z butów:


Kochana Anetka, która wspierała mnie w niedoli:



Drugi, całkowity etap wyrwania z butów:


Sanktuarium Matki Boskiej Śnieżnickiej:


Widok z Sanktuarium na Śnieżnik:


Niektórzy padli z głodu ;-)


Czas na rozciąganie w autokarze:



A to sprawdza mojego cierpienia:





1 komentarz:

  1. Chcesz moje Zamberlany Baltoro? Oprócz obtłucznia kostki robią koncertowe bąble na pięcie i małym palcu :) Oczywiście, buty nówka, dwie wyprawy dopiero przeżyły :)

    OdpowiedzUsuń